JAKOŚ to nie jakość. Jakość realna czy wimaginowana?
Szpitale stoją u progu wdrożenia ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta (ust. czeka na podpis prezydenta).
〽️Poniżej kilka uwag aby nie skończyło się jak z wdrożeniami RODO – szybko, byle jak i na hurra, co nie oznacza nic dobrego. „Jakoś coś mamy,” ale to nie jest ani jakość, ani zgodność z przepisami.
〽️Strategia każdego wdrożenia to podstawa, a rozliczalność powinna stanowić azymut działań.
Minimalizowanie ryzyka wymaga umiejętności identyfikowania zagrożeń.
🔱Uzyskanie autoryzacji NFZ – formalna praca do wykonania
🔱Opracowanie wewnętrznego systemu zarządzania jakością i bezpieczeństwem – w praktyce produkcja procedur i udoskonalanie obecnych
🔱Tworzenie rejestrów medycznych – zaktualizowanie procedur dotyczących ochrony danych osobowych oraz bezpieczeństwa informacji.
Nie uciekniemy przed RODO i Cyberbezpieczeństwem. Ani przed AI.
Szkolenia pracowników
🔔Szkolenia pracowników– stworzenie polityki cykliczności, kompleksowej – obejmującej personel administracyjny i medyków. Tworzenie dobrych treści edukacyjnych jest wymagające i nie polega na rozsyłaniu pracownikom tekstów ustaw aby sobie poczytali na bezsenność.
Barbie i Kena chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.
I tak, choć w sieci pojawiło się już sporo recenzji filmu Barbie, to na kanwie tej kultowej postaci odniosę się do naszych danych, tego co z nimi robimy i jak dajemy zarabiać innym – w sposób niekontrolowany co istotne.
RODO się kocha lub nienawidzi w kraju nad Wisłą. W większości przypadków, po prostu nie rozumiemy idei tych przepisów. Doprawdy, nic odkrywczego po 5 latach stosowania tych przepisów u nas.
Do rzeczy – dzięki RODO wiemy kto, na jakich zasadach i do jakich celów pozyskuje i przetwarza nasze dane.
Słynne klauzule informacyjne to nie są tam jakieś wzorki, które trzeba gdzieś mieć, tylko realizacja ważnego obowiązku Administratora, z którego można się bardzo wiele dowiedzieć pod warunkiem, że klauzula jest dobrze napisana… lub dostać karę od UODO. Szach mat.
Barbie i Ken niczym koń trojański?
Amerykańska aplikacja zdominowała social media, za pomocą której możecie stworzyć lalkę Barbie lub Kena na podstawie swojego zdjęcia. I mieć chwilowy fun. I to by było na tyle, gdyby nie fakt, że nikt nikogo nie informuje komu i na jakich zasadach sprzeda Wasze dane.
I jakie będą dalsze losy udostępnionego aplikacji Waszego zdjęcia, a będą.
O tym, że dawcą i biorcą tkanki, komórki, narządu może być osoba transgenderyczna pisałam na blogu m.in. w 2019 r. we wpisie pt. Dawca i biorca LGBT.
Preferencje seksualne pacjenta nie ograniczają jego prawa w dostępie do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, a takimi są dializy czy przeszczepy. Do świadczeń zdrowotnych w ramach prywatnego systemu także nie ograniczają.
Dość często powtarzają się pytania od pacjentów, którzy pytają czy powinienem/-am powiedzieć mojemu lekarzowi np. o tym, że jestem osobą transpłciową.
Pacjenci mają różne obawy z tym związane, jaka będzie reakcja, czy usłyszą przykre słowa, czy będą dyskryminowani lub czy spotka ich ostracyzm, etc. I pytają co robić, kiedy okazuje się, że potrzebują dializy, przeszczepienia lub innej pomocy medycznej.
Zdecydowanie powiedzieć o tym lekarzowi. Informacja ta może mieć na jakimś etapie znaczenie w procesie diagnozowania czy hospitalizacji. Może, nie musi.
Trzeba mieć świadomość, że zatajanie informacji przez pacjenta przed lekarzem może mieć negatywne skutki w procesie leczenia dla pacjenta.
Prawo do przeszczepu w Polsce zostało zagwarantowane każdemu obywatelowi, przy spełnieniu szeregu przesłanek medycznych, ale i prawnych (w zależności od rodzaju przeszczepu, np. przeszczep od żywego dawcy).
I tutaj pojawia się pytanie od pacjenta po przeszczepie, który zamierza się ubiegać o kredyt hipoteczny i ma wątpliwość czy bank zapyta go to, czy ma przeszczepiony narząd, komórki lub tkanki?
Zastanawialiście się kiedyś nad tym jak to jest być praktykującym lekarzem i jednocześnie negować osiągnięcia współczesnej medycyny?
Patrząc z perspektywy pacjenta, nie wyobrażam sobie.
Nie wyobrażam sobie korzystać z pomocy takiego medyka, który nie dysponuje aktualną wiedzą medyczną. Dla własnego bezpieczeństwa, gdzie każdy pacjent decydując się na jakąkolwiek interwencję medyczną wyraża świadomą zgodę.
Przynajmniej zgodnie z ustawodawstwem powinien, stąd warto być świadomym pacjentem.
Pacjent ma prawo i powinien zadawać lekarzowi pytania, pytać o diagnozę, wyniki badań, rokowania, ale także o ryzyko – na każdym etapie hospitalizacji.
NIE BAĆ SIĘ, a pytać.
Lekarz ma obowiązek tych odpowiedzi udzielić – w sposób zrozumiały dla pacjenta, niezależnie od jego wieku czy możliwości intelektualnych, które bywają różne.
Śmierć mózgu w polskim prawie
Dotychczas na blogu parokrotnie pisałam o aspektach prawnych śmierci mózgu, która oznacza koniec życia, zarówno w medycynie jak i w prawie.
Wpisy te, do dzisiaj cieszą się nieprzeciętnym zainteresowaniem co jest budujące bo docierają do świadomości licznego grona czytelników bloga.