Jadąc autem czy stojąc w korku zawsze słucham muzyki lub ciekawych audycji w radiu. I zupełnie przypadkiem natknęłam się na audycję w Programie Pierwszym Polskiego Radia, zatytułowaną „Niezwyczajne życie” poświęconej pierwszemu przeszczepowi twarzy.
I przyznam, że z przygnębieniem i smutkiem wysłuchałam jej do końca…
2013 rok – wielki sukces i skandal, jako prawnik tak patrzę na ten przeszczep
Dlaczego?
Biorcą jest Pan Grzegorz, Pani Teresa jest matką dawcy.
Co o nich wiemy, bardzo dużo, ZA DUŻO. Ich personalia, kim są, co robią, miejsca ich zamieszkania, środowisko w którym żyją były i są nadal ogólnie dostępne, we wszystkich mediach. Pomijam publikację jednego z brukowców, który zmieścił zdjęcia grobu dawcy i palące się na nim znicze. Nie dochowano wówczas procedur aby chronić dane osobowe dawcy i biorcy, bo w świetle ustawy transplantacyjnej nie ma zgody na takie działania. Doszło również do naruszenia przepisów ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta w zakresie udostępniania dokumentacji medycznej.
Kto zawinił? Szpital w którym było pobranie, szpital w którym miało miejsce przeszczepienie? Ktoś z personelu? A może osoba uczestnicząca w transporcie narządu? W tym przypadku, zmarły dawca był transportowany do ośrodka w którym miał miejsce przeszczep twarzy. Transport zmarłych dawców jest zabroniony, pobrania należy dokonać w miejscu śmierci dawcy, ale w przypadkach szczególnie uzasadnionych, wymagających spełnienia dodatkowych procedur formalnych jest możliwy transport zmarłego dawcy. Ten przeszczep taki właśnie był. Krąg osób może być tutaj szeroki, wiedząc, że ok. 20 osób uczestniczy przy pobraniu (narządów). Działanie mediów w tym przypadku na pochwałę nie zasługuje. Gdzieś po drodze, ktoś nienależycie wykonał swoje obowiązki…
Media wówczas jak sensację potraktowały ten przeszczep i relacjonowały nam to wydarzenie niczym telenowelę brazylijską, bo tutaj na wsi na Podlasiu, bo tam na cmentarzu, bo tam w firmie X zajmującej się tym a tym pracował biorca. Brutalnie, bez poszanowania elementarnych praw tych ludzi do prywatności serwowały nam doniesienia o przeszczepie, który był nowatorski, był sukcesem i chwała tym, którzy tego dokonali.
Słuchając tej audycji, spotykamy się z przeciwną reakcją biorcy i matki dawcy.
Matka dawcy dokonała czynu niezwykle szlachetnego, ale jednocześnie wyraża chęć nawiązania bliskiej relacji z biorcą lub biorcami ( bo narządy jej syna otrzymało 9 innych osób), chciałaby mieć z nimi kontakt, a nawet dostać czasem pocztówkę.
Biorca, Pan Grzegorz jasno i dobitnie mówi, że potrzebuje spokoju. Zmęczony jest szumem medialnym wokół jego osoby. Nie czuje potrzeby poznania bliskich dawcy. Nie chce. Ma do tego święte prawo.
O tym, czy możemy być dawcą lub biorcą nie decyduje nasze wykształcenie, status majątkowy, nasze pasje czy wygląd zewnętrzny. Decyduje wyłącznie stan biologiczny narządów czy nadają się do przeszczepienia. Absolutnie nie można ujawnienia personaliów dawcy czy biorcy tłumaczyć brakiem wykształcenia, pochodzeniem czy brakiem elementarnej wiedzy, a odnoszę wrażenie, że w tym przypadku tak właśnie jest…
W takich sytuacjach jak powyższa, nieoceniona jest rola właśnie przepisów prawnych aby bezwzględnie chronić zarówno dawcę i biorcę, ale i ich rodziny, ich bliskich bo przeszczep jest tylko wydarzeniem w określonym miejscu i czasie, a potem jest jeszcze życie, w którym należy zadbać o potrzebę nie tylko rekonwalescencji po zabiegu, spokoju ale przede wszystkim prywatności, na którą składa się tak wiele…
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }