Nie mam w zwyczaju odnosić się do dyskusji na wszelkich forach internetowych, ale przyznam, że jedna z nich mnie bardzo zainspirowała do dzisiejszego wpisu. Blog, którego z wielką pasją piszę już trzeci rok i nie zamierzam poprzestawać nie tylko z uwagi na tysiące czytelników, a przede wszystkim na potrzebę edukacji bo taki jest cel tego bloga aby edukować i dzielić się specjalistyczną wiedzą z tymi, którzy lubią poszerzać horyzonty.
Wielokrotnie w moich wpisach na blogu, posługuję się takimi pojęciami jak przeszczep, transplantacja, ustawa transplantacyjna czy szpital. To nie są definicje legalne zaczerpnięte z aktów prawnych, a używane w języku potocznym bo: blog to nie artykuł naukowy czy pismo procesowe, gdzie precyzja formułowania i posługiwania się językiem prawnym jest kluczowa i trudno sobie wyobrazić aby profesjonalista postępował inaczej. Bloga piszę nie dla kolegów i koleżanek prawników, choć wiem, że lubią tu zaglądać. Bloga piszę dla tych, którzy chcą zrozumieć, poznać i przyswoić skomplikowane normy prawne, których zwykle nie rozumieją, co jest zjawiskiem naturalnym i absolutnie zrozumiałym. Piszę bloga bo widzę w tym sens. I tyle.
Zanim zagłębię się w definicje, zapytam kto z lekarzy, pielęgniarek czy pacjentów na co dzień mówi: ” jadę dzisiaj do podmiotu leczniczego”, „mam dzisiaj dyżur w podmiocie leczniczym” – serio, nie słyszałam, a mam z Państwem kontakt na co dzień. Mówimy potocznie: ” szpital”
Czy lekarz…a niech będzie, nasz oczytany i elokwentny transplantolog, o szerokich horyzontach życiowych człowiek, wiedzy i doświadczeniu ( Bo takich mamy transplantologów czy mnóstwo posługujących się poprawną polszczyzną pielęgniarek czy koordynatorów) to mówi do pacjenta używając skomplikowanych pojęć medycznych? Nieeeeee. Lekarz ma wręcz obowiązek wytłumaczyć pacjentowi np. istotę zabiegu i czego dotyczy jego świadoma zgoda na zabieg w sposób ZROZUMIAŁY. Owszem jeśli pacjentem jest jego kolega lekarz to ma łatwo. Ale jeśli pacjentem jest osoba, która prezentuje braki językowe na poziomie szkoły podstawowej bo tylko w przedszkolu poznała literki, a nie odróżnia przysłówków od przymiotników to ma zadanie trudniejsze bo musi się nagimnastykować, aby ten mniej pojętny pacjent ZROZUMIAŁ. Nie przez przypadek ustawodawca uregulował ŚWIADOMĄ zgodę na zabieg. Pacjent ma zrozumieć bez względu na iloraz inteligencji jaki posiada czy jego brak.
A teraz dla jasności przedstawię definicje z którymi w świecie transplantologii spotykamy się codziennie.
przeszczepienie – proces mający na celu przywrócenie niektórych funkcji ciała ludzkiego przez przeniesienie komórki, tkanki lub narządu od dawcy do ciała biorcy (art. 2. ust. 1 pkt. 36 u.p.p.p.)
przeszczepianie– to rzeczownik, który pochodzi od czasownika „przeszczepić” (czas teraźniejszy, aspekt dokonany), „przeszczepiać” (czas teraźniejszy, aspekt niedokonany)
„przeszczepić” to czasownik zbudowany z przedrostka „prze-” i podstawy słowotwórczej „szczepić” dla którego przewidziano kilka słownikowych reguł pragmatycznych.
PO PIERWSZE. Medyczne „przeszczepić” oznacza przenieść operacyjnie tkanki lub narząd w obrębie jednego organizmu lub z jednego organizmu do drugiego.
PO DRUGIE. Ogrodnicze „przeszczepić” czyli ulepszyć, uszlachetnić roślinę przez zaszczepienie na niej pędu z rośliny wartościowszej.
ORAZ. Jest jeszcze znaczenie przenośne terminu „przeszczepić” czyli przenieść jakieś zasady, zwyczaje w nowe warunki, do nowego środowiska. Aby to wiedzieć, wystarczy sięgnąć tylko do Słownika języka polskiego.
Ponadto, wyrażeniom języka ogólnego w tym przypadku przypisano takie samo znaczenie na gruncie języka prawnego, zachowano zatem jednolitość terminologiczną i uwzględniono ewentualne związanie wyrażeniem użytym w ustawie podstawowej dla danej dziedziny i przypisanie określonym wyrażeniom danego znaczenia, o czym więcej pisze J. Warylewski w ” Zasady techniki prawodawczej” – to dość skomplikowana, ale wartościowa literatura dla prawników.
Nie sądziłam, że na blogu będę tłumaczyć sprawy oczywiste, czyli to, że innym językiem posługuję się kiedy rozmawiam z kolegą adwokatem, innym językiem kiedy prowadzę dysputy z Profesorem naukowcem, a jeszcze innym kiedy piszę pozew, artykuł naukowy czy list miłosny. Albo rozmawiam z panią w warzywniaku.
Ale cieszę się, że mogę się dzielić wiedzą z tymi, którzy nie mieli szczęścia i talentu do dobrej edukacji.
Bo na naukę nigdy nie jest za późno. Podobno 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }