Gdzieś w Azji…
Daleka Azja, zwłaszcza Chiny są miejscem do którego podróżują ludzie z całego świata, nie tylko aby podziwiać kulturę tego kraju czy poznać magię tego specyficznego miejsca, ale także w celu przeprowadzenia transplantacji.
Turystyka transplantacyjna jak i handel narządami w Chinach i państwach sąsiadujących kwitnie – o tym problemie na płaszczyźnie międzynarodowej dyskutują transplantolodzy, w Europie państwa zrzeszone w Radzie Europy podpisują i ratyfikują kolejny dokument międzynarodowy jakim jest Konwencja Rady Europy o Przeciwdziałaniu Handlowi Ludzkimi Narządami.
Przeszczep w Chinach – czy legalny? Case made in Poland
Podczas jednej z wizyt w gabinecie lekarskim, w trakcie badania lekarz zauważa u pacjenta Jana bliznę po cięciu chirurgicznym w okolicach brzucha i jednocześnie zadaje pytanie o przeprowadzony zabieg. Zmieszany Jan odpowiada, że to ślad po przeprowadzonym przeszczepie nerki.
Lekarz, kontynuuje i zadaje kolejne pytania, kiedy został przeprowadzony, przez kogo i gdzie, w którym polskim ośrodku transplantacyjnym. Lekarz pyta o dokumentację medyczną z przeprowadzonego zabiegu. Ponadto, lekarz pyta także czy Jan był wpisany na krajową listę osób oczekujących na przeszczep? Czy Poltransplant ma wiedzę na temat zagranicznego przeszczepu Jana? Lekarz pyta kto był dawcą nerki dla Jana? Jan odpowiada, że przeszczep nerki miał miejsce 1,5 roku temu w Chinach…
I to była jedyna udzielona odpowiedź Jana na zadane przez lekarza pytania.
W związku z powyższą sytuacją, mając podejrzenie, że mogło dość do popełnienia przestępstwa i Jan mógł być uczestnikiem handlu organami, lekarz zawiadamia Poltransplant, a ten organy ścigania i zostaje wszczęte postępowanie…
Co na to polskie przepisy?
Każdy obywatel Polski może udać się w dowolne miejsce na świecie i przeprowadzić sobie zabieg taki jaki chce. Może dowolnie poprawiać swoje ciało i korzystając z dobrodziejstw medycyny estetycznej nie zawiadamiając przy tym żadnej instytucji.
Podobnie, rzecz ma miejsce przy przeszczepach. Można udać się w dowolne miejsce, za własne środki, „znaleźć” dawcę i dokonać transplantacji.
Jeśli pacjent nie jest zainteresowany przeszczepem w Polsce co wiąże się z długim zazwyczaj okresem oczekiwania, ścisłymi procedurą, którą nakłada polska ustawa transplantacyjna to oczywiście może to zrobić na „własną rękę”.
Wracając do sprawy Jana, który w toku toczącego się postępowania, skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań. Organy ścigania nie natrafiły na żaden trop, który potwierdziłby przypuszczenia, iż Jan był uczestnikiem przestępstwa, tym samym nie zgromadzono dostatecznego materiału dowodowego. Postępowanie umorzono.
Polska to najwyższe standardy
Bezapelacyjnie, należy podkreślić, że w Polsce mamy najlepszych transplantologów na świecie! Świadczą o tym sukcesy jakie odnoszą, doskonale wykształcona i doświadczona kadra medyczna i bardzo dobrze wyposażona infrastruktura ośrodków transplantacyjnych. I to jest gwarantem, że przeszczep zostanie przeprowadzony przez kompetentnych i odpowiedzialnych lekarzy z zachowaniem najwyższych standardów w zakresie bezpieczeństwa i jakości danej usługi. Szalenie istotna jest dalsza rekonwalescencja po takim zabiegu, gdzie pacjent ma cały czas dostęp do wykwalifikowanej kadry.
Ryzyko
Jadąc na przeszczep do Chin, trzeba jednocześnie założyć, że możemy wrócić jako zwłoki, po prostu.
Dlaczego?
Nie mamy żadnej gwarancji co miejsca, czy infrastruktura takiej kliniki spełnia wszystkie najwyższe normy, nie mamy żadnej gwarancji co do zakresu kwalifikacji personelu medycznego, a przy przeszczepie pracuje cały zespół lekarzy, nie mamy pewności czy szereg badań dotyczących zgodności zostanie należycie wykonane i czy faktycznie, omawiana nerka będzie dobrze dopasowana, używając obrazowego języka.
Nie mamy pewności w jakich okolicznościach biorca oddał nam swój narząd? Może ten biorca został przymuszony? Padł ofiarą zorganizowanych grup przestępczych trudniących się handlem narządami? Może po prostu już nie żyje? Bo nikt nie zainteresował się jego stanem zdrowia po oddaniu narządu? I na koniec, trzeba mieć świadomość, że możemy być równocześnie uczestnikiem przestępstwa.
Przykład Jana jest prawdziwy
Opisana przeze mnie sytuacja faktycznie miała miejsce. Przedstawiłam ją w skrócie, dlatego, że chciałam zwrócić uwagę po pierwsze na to, iż polskie przepisy prawne pozwalają na przeszczepy w ramach turystyki transplantacyjnej.
Uważam, że sytuacja w której wszczęto postępowanie w sprawie Jana nie powinna mieć miejsca. Jan skorzystał z prawa wyboru, z wolności przemieszczania się, wyboru miejsca zabiegu z całym dobrodziejstwem inwentarza, jaki on miałby nie być. To jak jakby zawiadamiać organy ścigania i dociekać dlaczego pani Krysia powiększyła sobie biust w USA, a nie w Polsce. Ma do tego prawo i z niego korzysta. A najważniejsze, to zwrócenie uwagi na ogromne ryzyko jakie wiąże się z decyzją o przeszczepie, gdzieś na innym kontynencie, poza wszelką kontrolą instytucji koordynujących zabiegi transplantacji, związanych z ryzykiem utraty życia.
NIE WARTO. Zaufajmy polskiej transplantologii.
*Imię zostało zmienione, na potrzeby wpisu jest Jan.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Podjęcie decyzji o przeszczepie w Chinach wymagało na pewno sporo odwagi. Bardzo ciekawa historia…
Nie tylko odwagi, co również nie małej kwoty pieniędzy… Przedstawiając tę historię chciałam zwrócić uwagę, iż polskie prawo nie zabrania przeszczepiania narządów poza granicami kraju oraz, że nie można pociągać do odpowiedzialności osób, które nie widniały na krajowej liście oczekujących, nie poinformowały Poltransplantu a przeszczepiły sobie gdzieś na świecie narząd BO nie ma takiego obowiązku.