Aneta Sieradzka

Sieradzka&Partners

Specjalizuje się w prawie nowych technologii, ochronie danych osobowych i prawie medycznym.
[Więcej >>>]

Profesor Andrzej Chmura: O sukcesach, edukacji i małych szkodnikach w transplantologii

Aneta Sieradzka07 grudnia 20152 komentarze

Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. To znane powiedzenie, każdy z nas może odnieść do wielu sytuacji z własnego życia. Czy do transplantologii również? O taaak! Recepta na sukces? Dlaczego tak ważna i potrzebna jest edukacja społeczeństwa? I tak na marginesie, sukcesom zazwyczaj towarzyszą trudy i małe szkodniki 🙂 Profesor Andrzej Chmura, wybitna postać polskiej transplantologii,  przeczytajcie o czym miałam przyjemność porozmawiać z Panem Profesorem…

Panie Profesorze,  kieruje Pan Kliniką Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie, która jest wiodącym ośrodkiem jeśli chodzi o przeszczepy nerek. Co ma wpływ na sukcesy w transplantologii?

W działaniach leczniczych oczywiście liczy się wiedza fachowa i umiejętność rozwiązywania trudnych przypadków i leczenia powikłań, które przynosi każdy dzień. Kompetencje zawodowe Zespołu są podstawą do rozpoczęcia i rozwijania programu przeszczepienia narządów. Im więcej programów się prowadzi, tym większe kompetencje musi mieć Zespół. W przypadku naszej Kliniki przeszczepiamy nerki, w tym od żywych dawców, trzustki w różnych wariantach, wątroby i wyspy trzustkowe. Tak duży repertuar transplantacyjny, połączony z prowadzeniem normalnych operacji ogólnochirurgicznych wymaga dobrej organizacji pracy i dużego wysiłku całej załogi, aby sprostać zadaniom, zwłaszcza w sytuacji kumulacji kilku przeszczepień jednocześnie.

Kluczem do sukcesu było…?

Co do liczby transplantacji natomiast kluczem do osiągnięcia sukcesu były intensywne działania edukacyjno – promocyjne na terenie woj. mazowieckiego i świętokrzyskiego członków Zespołu Kliniki wraz z koordynatorami (1 do przeszczepień od dawców żywych i 2 do spraw przeszczepień od dawców zmarłych). W ciągu kilku lat było tych spotkań, konferencji, sympozjów ponad 300! Poza tym mamy duży zespół bardzo zaangażowany w pracy, gotowy do poświęceń i pracy w nocy i święta, gdy tylko trzeba jechać po narządy, a następnie je przeszczepiać. To pozwoliło nam w ubiegłym roku wykonać rekordową liczbę przeszczepień – aż 235 narządów!

To rewelacyjny wynik, ale  chirurg to także menadżer?

Oczywiście tak, jednak z bardzo małym wpływem na finansowanie procedur transplantacyjnych, a opłacalność i uczciwe wynagrodzenie dla ciężko pracującego zespołu jest bardzo ważne w drodze do sukcesu. Niestety niektóre procedury są skalkulowane znacznie poniżej kosztów, dotyczy to zwłaszcza przeszczepienia nerek, pobrania nerki od żywego dawcy oraz braku wynagrodzenia w ogóle w przypadku gdy narząd nie jest pobrany, albo jest pobrany, ale nie przeszczepiony. To duża strata dla aktywnych Ośrodków transplantacyjnych, bo z braku dawców musimy coraz częściej akceptować tzw. dawców o rozszerzonych kryteriach, u których jakość narządów ocenia się na miejscu (dotyczy przede wszystkim wątrób) i nie zawsze mogą być pobrane, jednak ludziom za pracę trzeba zapłacić. Mimo braku finansowania Ośrodek transplantacyjny/Szpital musi pokryć koszty związane z wyjazdem, pobraniem wątroby czy nerki do przeszczepienia albo wykonanie badania histopatologicznego (przy podejrzeniu nowotworu u dawcy) strata może wynosić nawet 3 tys. Na każdym pobraniu nerki do przeszczepienia od żywego dawcy, zwłaszcza z zastosowaniem nowych metod wideoskopowych (taki sposób pobrania jest jednym z czynników zachęcających do donacji) strata może wynosić nawet 6 – 8 tys. na każdym zabiegu! Podobne straty notuje się z powodu złego zaszeregowania przez NFZ do procedur przewlekłych, zamiast do nielimitowanych transplantacyjnych jakimi w rzeczywistości są: indukcja immunosupresyjna, perfuzja nerki przed przeszczepieniem pompą w hipotermii, czy nietypowe przeszczepienie nerki.

To warunkuje konieczność zmian finansowania procedur…

Zrozumiałe jest, że Dyrekcja Szpitala ma zastrzeżenia do procedur, które przynoszą straty finansowe i tylko przywrócenie prawidłowych warunków finansowania transplantologii może być kluczem do jej prawidłowego i dynamicznego rozwoju.

W tym roku, do listopada włącznie przeszczepiono 59 nerek od żywych dawców i 896 od dawców zmarłych, a 910 osób jest wpisanych na krajową listę oczekujących na przeszczep nerki. Liczba przeszczepów wciąż jest nieadekwatna do liczby oczekujących na nowe życie. Jak to zmienić?

Przede wszystkim trzeba sobie wyjaśnić, że nie jest tak wspaniale, jak wynikałoby z bilansu przedstawionego wyżej, który sugeruje, że przeszczepiamy niemal tyle ile potrzeba, otóż niestety tak nie jest.

W Polsce jest ok. 20000 dializowanych chorych, z których na aktywnej liście w Poltransplancie figuruje jedynie 900 osób. Łatwo obliczyć, że stanowią oni zaledwie 4,5%. W USA odsetek chorych dializowanych, którzy są na aktywnej liście do przeszczepienia wynosi od 20 do 40% odpowiednio do grupy wiekowej, a w większości krajów Europy także znacznie większy niż w Polsce. To oznacza, że stosunkowo krótki czas oczekiwania na przeszczepienie w naszym kraju, bo ok. 8 miesięcy jest raczej odzwierciedleniem niskiej zgłaszalności chorych do przeszczepienia, a nie bardzo dobrej kondycji polskiej transplantologii. Wiemy, że wielu chorych musi prosić o zgłoszenie ich na listę aktywną, bo sami nam o tym opowiadają i piszą skargi.

Dlaczego tak się dzieje, że lekarze nie chcą zgłaszać chorych do przeszczepu?

Nie wynika to oczywiście ze złej woli lekarzy prowadzących dializy, ale niedostatecznego finansowania, bo NFZ płaci za badania przygotowawcze, ale tylko 1 raz, co jest absurdem, bo chory, który czeka na przeszczepienie np. 5 lat, albo utracił przeszczep i jest ponownie kwalifikowany, musi mieć nowe badania, inaczej nie będzie mógł być przeszczepiony. Stacje dializ zlokalizowane w szpitalach, najczęściej z poczucia obowiązku i odpowiedzialności za chorego wykonują te badania, nawet bez ich finansowania, zadłużając się przy tym, jednak w prywatnych stacjach dializ jest to znacznie trudniejsze, bo nie mają one własnej bazy szpitalnej, a wszystkie koszty są  dokładnie wyliczone. Brak pieniędzy na wykonanie badań w tych stacjach co najmniej znacznie opóźnia całą procedurę zgłoszenia do transplantacji. Tracą na tym chorzy, bo bez wymaganych badań każdy pacjent będzie zdyskwalifikowany w ośrodku transplantacyjnym i trzeba na jego miejsce ściągać kolejnego chorego, często z odległej o kilkaset kilometrów stacji dializ, a czas działa na niekorzyść narządu  pobranego do przeszczepienia. Takie sytuacje, kiedy nie można zaakceptować chorego do przeszczepienia zdarzają się coraz częściej, a nieraz zdarza się kilka dyskwalifikacji po kolei. Tak więc jeśli zamierzamy promować transplantologię, to w ślad za tym muszą iść adekwatne środki finansowe, inaczej nie dołączymy do najaktywniejszych krajów europejskich.

Z tego co Pan Profesor mówi, to nie wygląda to za dobrze bo problem nie polega tylko na niedostatecznej liczbie dawców, ale przede wszystkim na potrzebie zwiększenia nakładów finansowych na transplantologię bo jak wiemy przeszczepienie narządu do tanich nie należy.

Oceniając obiektywnie pozycję Polski w przeszczepianiu nerek, na tle innych krajów europejskich należy powiedzieć, że jest nieco lepiej, niż 10 lat wstecz, bo mamy teraz 30 przeszczepień nerki na mln mieszkańców, co stanowi awans z 21 na 1 mln mieszkańców. Znacznie gorzej jest z innymi narządami, choć największy postęp notuje się w przeszczepianiu wątroby, głównie za sprawą Zespołu Prof. M. Krawczyka ze Szpitala przy ul. Banacha w Warszawie, który wykonał ponad 180 transplantacji wątroby w roku ubiegłym.

W dzisiejszych czasach mamy niczym nieograniczony dostęp do fachowej wiedzy, a o przeszczepach wciąż krążą legendy i mity, skąd one się biorą zwłaszcza u młodych ludzi?

Niestety wiedza jest wciąż niewystarczająca i to zarówno wśród społeczeństwa, jak i wśród personelu medycznego, w tym lekarzy. Zadaniem Ministerstwa Zdrowia jest działanie na rzecz edukacji i promocji transplantologii. Jest to już od kilku lat realizowane w ramach Narodowego Programu Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej i dzięki programowi „Partnerstwo dla Transplantacji” zainicjowanemu przez Prof. W. Rowińskiego kilka lat temu i aktywnemu w kilku województwach w Polsce. Działanie te są jednak wciąż niewystarczające i należy je znacznie zintensyfikować. Jest tu także ogromna rola do odegrania dla mediów, w których powinny się znaleźć cykliczne audycje edukacyjne o transplantologii, z wyjaśnieniem uwarunkowań prawnych, organizacyjnych i technicznych aspektów transplantologii, z dokładnym wytłumaczeniem że jest to sposób ratowania życia ludziom. Pokazanie chorych przed przeszczepieniem i po, aby można było zobaczyć na własne oczy różnicę. Takie systematyczne działania popierane przez rząd Hiszpanii rozpoczęte w latach 80-tych doprowadziły w ciągu kilku lat do najlepszych wyników pod względem liczby dawców na 1 mln mieszkańców w Europie i na świecie! Wystarczy tylko skopiować ten model i wdrożyć w życie.

Mamy dobrą ustawę transplantacyjną wzorowaną na zachodnich rozwiązaniach, kościół katolicki popiera przeszczepienia, lekarze posiadają wiedzę i doświadczenie na światowym poziomie, a pomimo to pojawiają się teorie spiskowe dotyczące śmierci mózgu, które godzą w transplantologię lekarzy i pacjentów, którzy latami czekają na nowe życie i nie każdy z nich zdąży dożyć do przeszczepu.

Po pierwsze media dopuszczają do głosu niekompetentnych przeciwników transplantologii jak panowie Talar czy Norkowski, którzy wypowiadają swoje herezje w telewizji i radio i wprowadzają zamęt w głowach społeczeństwa. Widziałem kilkakrotnie audycje z udziałem wymienionych panów, których interlokutorami byli aktorzy, albo redaktorzy, a nie neurochirurdzy, czy anestezjolodzy, którzy potrafiliby natychmiast obnażyć ich niekompetencje i brak podstawowej wiedzy na temat śmierci mózgu i oceny medycznej.

Po drugie w każdej sytuacji spornej, jak ta ze zmarłym w szpitalu we Wrocławiu młodym człowiekiem, którego matka nie zgodziła się na pobranie narządów, powinno się ukazać kilka audycji, które pokazałyby dlaczego należy się godzić na pobranie narządów od zmarłych niespodziewanie bliskich i pokazać ile ludzi czeka na narządy i wszystko dokładnie tłumaczyć, uświadamiając społeczeństwu, że każdy może znaleźć się w sytuacji oczekującego na czyjąś zgodę, aby zachować życie. Taka świadomość często pomaga podjąć właściwą decyzję.

Czy to nie jest tak, że ludzie lubią po prostu sensacje i doszukują się ich także w transplantologii, wyobrażając sobie np. handel narządami, który kwitnie w krajach trzeciego świata, wycinanie nerek w pociągu, czy porwania dla pozyskania narządów?

To jasne, że ludzie kochają sensacje, ale handel narządami jest akurat w Polsce niemożliwy, bo przeszczepienie to nie zabieg który można przeprowadzić w stodole, a wielkie przedsięwzięcie, w którym bierze udział ponad 20 osób. Musi być wyspecjalizowana pracownia immunologiczna (badanie zgodności immunologicznej trwa 9 godzin!), laboratorium analityczne, wyszkoleni chirurdzy z całym zapleczem, punkt krwiodawstwa z zabezpieczeniem krwi i osocza i wiele innych elementów. Tak więc handel narządami w naszym kraju można wsadzić między bajki tym bardziej, że jest to proceder ścigany prawem, a w dość niewielkim środowisku polskich transplantologów nie dałoby się nic zrobić w ukryciu, czy tajemnicy.

Pan Profesor wyróżnia się także szczególną aktywnością społeczną, wspiera Pan projekt edukacyjny Bieg po Nowe Życie, w którym również uczestniczyłam, czy lekarze zwłaszcza w małych miejscowościach powinni bardziej włączyć się w propagowanie dawstwa narządów, wyjść do ludzi i edukować?

Rzeczywiście nie ograniczam się do zawodowego kontaktu z transplantologią, ale od lat pomagam promować transplantologię także poza szpitalem. W 2005 roku współuczestniczyłem w stworzeniu Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji, które zrzesza sportowców po przeszczepieniu narządów aktualnie 150 osób. Organizujemy co roku letnie i zimowe mistrzostwa Polski, a w każdej miejscowości rozgrywania zawodów organizujemy wykłady na temat transplantologii dla młodzieży i społeczeństwa. Nasi sportowcy biorą udział w mistrzostwach Europy i świata, rozgrywanych naprzemiennie co 2 lata. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy w Krakowie 8 Mistrzostwa Europu dla Osób po Transplantacji i Dializowanych, w których wzięło udział 450 osób, w tym 360 zawodników. Impreza była ogromnym sukcesem organizacyjnym, i oceniona przez Prezes Europejskiej Federacji Judit Berente, jako najlepsza w historii mistrzostw. Dodatkowo, a może przede wszystkim była także ogromnym sukcesem sportowym, bo nasi zawodnicy zajęli drugie miejsce w ogólnej klasyfikacji medalowej. Fakt rozgrywania zawodów w kraju, umożliwił uczestnictwo ponad 50 polskich sportowców (ze względów finansowych na imprezy międzynarodowe jedzie 5 – 10 zawodników z uwagi na brak funduszy), którzy zdobyli łącznie 138 medali!

Dlaczego warto uczestniczyć w „Biegu po nowe życie”

  Bierzemy także udział w „Biegu po nowe życie” bo jest to bardzo dobry sposób promocji transplantologii. Udział celebrytów i nagłośnienie imprezy w mediach przykuwają uwagę widzów do problemów transplantologii i skłaniają do poszukiwań informacji, o co nam właśnie chodzi. Zawsze także udaje się przemycić wiele informacji w postaci wykładów zarówno samym uczestnikom, jak i zgromadzonym widzom. Korzyść jest więc obopólna.

Czytając niektóre publikacje lub słuchając wypowiedzi ludzi podważające w sposób absurdalny osiągnięcia medycyny transplantacyjnej, jako prawnik dostrzegam w nich ewidentne naruszenie dóbr osobistych lekarzy, transplantologów, ale też tych wszystkich osób, które uczestniczą w skomplikowanym procesie transplantacji, w pobraniu i przeszczepieniu narządu. Co może skłaniać do działań, które są szkodliwe, ale też stanowią naruszenie prawa?

Oprócz strat, które Pani wymieniła, największą stratę ponoszą chorzy, oczekujący na przeszczepienie narządów, a dla wielu z nich brak przeszczepienia oznacza śmierć, której można uniknąć właśnie przez wykonanie transplantacji. Tak więc de facto takie nieodpowiedzialne działania przynoszą szkodę społeczeństwu. Dodam, że wielokrotnie osoby występujące przeciw transplantacji stosują demagogiczne argumenty, zupełnie oderwane od dowodów naukowych i opinii gremiów lekarskich, etycznych i nawet kościelnych. Niestety nie stanowią one naruszenia prawa, bo w takim przypadku ponieśliby oni już dawno konsekwencje prawne swoich szkodliwych wystąpień, jednak szkoda społeczna jest ewidentna. Stąd rola mediów, które powinny takie osoby skazać na publiczny niebyt, a jeśli już się ich dopuszcza do głosu, to powinno się to odbywać zawsze z obecnością specjalistów i bezpośrednią weryfikacją medyczną i prawną, z powołaniem się na odpowiednie paragrafy, opinie i normy etyczne, a także przesłania religijne, co pozwoli od razu w sposób pewny i zdecydowany zadać kłam ich nieprawdziwym wypowiedziom. No i oczywiście konieczne jest znaczne zwiększenie działań edukacyjnych, już na poziomie szkół ponadgimnazjalnych w ramach programów nauczania, działań popularno – naukowych w mediach i szkoleń i spotkań w środowisku medycznym, co pozwoli społeczeństwu wyrobić prawdziwy pogląd na transplantologię, którego nie zdołają zachwiać nieodpowiedzialne wypowiedzi lub epizodyczne zdarzenia nieprawidłowe, które mogą się pojawić zawsze w każdej dziedzinie działalności ludzkiej. Tylko takie systematyczne, kompleksowe działania promocyjno – edukacyjne mogą przynieść w ciągu kilku lat zasadniczą zmianę świadomości społecznej na korzyść polskiej transplantologii.

W styczniu 2016 roku będziemy obchodzić 50ty jubileusz od pierwszego udanego przeszczepienia nerki, jakie wyzwania stoją przed transplantologią?  

No cóż musimy znacznie zwiększyć wysiłki, aby wykorzystać wszystkie możliwości, jakie mamy już teraz, aby zwiększyć liczbę przeszczepień zarówno od dawców zmarłych, jak i żywych. To promocja wymagająca wysiłku zespołów transplantacyjnych. Przykładem, że można to osiągnąć jest rekordowa liczba 235 przeszczepień narządowych wykonana przez Zespół  Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie, (którym kieruję od 9 lat) w roku ubiegłym – w tym 21 przeszczepień nerek od dawców żywych, co stanowi 40% przeszczepień od żywych w całej Polsce. Jest to najlepszym dowodem, że jest to możliwe. Ten rok może być dla nas równie dobry, bo do dnia 6 grudnia wykonaliśmy niemal 200 transplantacji   (144 transplantacji nerek w tym 21 przeszczepień nerki od dawców żywych, 41 wątrób i 8 trzustek, 3 wysp trzustkowych).

Panie Profesorze, gratuluję sukcesów i bardzo dziękuję za poświęcony czas!

zdj1 (2)

Profesor  dr hab. n. med. Andrzej Chmura

{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

Wojciech Rudzki | umowanajmu.info 8 grudnia, 2015 o 11:51

Bardzo ciekawy materiał na blog prawniczy. Warty naśladowania!

Odpowiedz

Aneta Sieradzka 12 grudnia, 2015 o 19:34

Dziękuję @ Wojciech Rudzki

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Anetę Sieradzką w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

Poprzedni wpis:

Następny wpis: